poniedziałek, 13 października 2008

Łóżkowe potyczki...

Nie, nie, ja nie o tym :-P Dziś wieczór po bardzo miłych odwiedzinach postanowiłem rozłożyć sobie łóżko, by trochę poczytać przed snem. Już od samego początku, gdy się wprowadziłem do mieszkania nie dawało mi spokoju dlaczego rozkłada się ono w tak dziwaczny sposób i stwierdziłem, że czas się temu przyjrzeć dokładniej... Cóż okazało się, że trzy z czterech podtrzymujących podczas rozkładania całą konstrukcję śrub jest najzwyczajniej odkręconych. Niestety dostęp do nich był o tyle utrudniony, że mysiałbym być chyba małpiatką operującą zręcznie ogonem, by przykręcić nakrętki dostając się od góry... i tak moje łóżko w dziwny i całkiem nielogiczny sposób znalazło się do góry dnem ;-) Wymagało to trochę akrobatyki cyrkowej by nie uszkodzić czegokolwiek wokoło, a w szczególności ogromnego lustra z drzwi przesuwnych, ale ostatecznie się udało.


Myślałem, że dzięki temu zabiegowi będzie łatwiej... no może i trochę było, przynajmniej paluchy się mieściły... gdyby tylko nie ta uciekająca ciągle śruba to byłaby bajka... trzeba się było położyć na dywanie, troszkę wygiąć ręce, plecy i co tam jeszcze i już... prawie się udało przykręcić ;-) Spróbujmy w takim razie od drugiej strony... ooo tak już lepiej... jeszcze tylko zrobić mały "myk" palcami, żeby nakrętka nie uciekała i już skręcone wszystko jak trzeba.


No tak, ale przecież nie mogę spać na pudle, a łóżko będzie sobie odpoczywać na plecach jak na plaży! Nie ma tak dobrze! ;-) Trzeba więc było zastosować akrobatykę odwrotną, z elementami siłowymi i już mogłem się rozkładać... z laptopem by napisać to co właśnie czytasz :-)

sobota, 11 października 2008

Parapetówa

Nie wiem czy już wiecie, ale od pewnego czasu mieszkam w Gliwicach. W wynajmowanym (niestety jeszcze nie własnym) mieszkaniu. A jako, że mieszkam, to należało grzecznie przyjąć znajomych. Odbyło się to w zeszły piątek, a sąsiedzi nie mogli narzekać, bo byliśmy bardzo grzeczni i nie siedzieliśmy długo.


Nie mam za dużo miejsca w domu, więc była to parapetówa nr 1, więc jeśli nie było Cię na pierwszej zapewne będziesz na kolejnej, w końcu można swiętować bardzo długo :-P Poza tym jak to mówi stare polskie przysłowie "you're always welcome" ;-) dla wszystkich.