niedziela, 14 grudnia 2008

Pomelone ;-)

Kontynuując tradycję próbowania nieznanych owoców, postanowiłem dziś posmakować podpatrzonego kiedyś u Wojtka owocu, który wtedy nazwałem wielgachnym grapefruitem ;-) Jak mnie jednak Wojtek uświadomił było to pomelo, mimo że naprawdę podobne jest do zółtego grapefruita ;-)


Wiedząc już jak TO wygląda w środku, nie siłowałem się na podchody z widelcem bądź łyżką i od razu przygotowałem sobie ostro zakończony nożyk.


Skórka okazała się miekka i mięsista, a grubą warstwę wewnętrznej wyściółki musiałem dokładnie obrać nożykiem zanim mogłem w ogóle przystąpić do rozerwania pomelo na cząstki (co wcale nie było aż tak proste, bo trzymały się naprawdę solidnie ;-) Sam miąższ owocu wygląda dokładnie jak miąższ żółtego grapefruita, ma jednak sporo małych żółto-pomarańczowych pestek, zupełnie innych niż w powszechnie znanych cytrusach.


Gdy już przystąpiłem do jedzenia okazało się, że miąższ jest mocno zbity (trzeba było rozcinać nożykiem wewnętrzną skórkę i "wyłamywać" cząstki miąższu). W kategoriach soczystości miąższ jest dość suchy (o wszelkie "pryskanie" sokiem wokoło mogłem się nie obawiać ;-) ale jednocześnie bardzo smaczny. Jakie jest pomelo w smaku? Cóż znowu użyję tych samych słów "podobne do grapefruita" ;-) choć może miejscami trochę bardziej cierpkie i napewno nie tak kwaśne (kwaśności właściwie nie czułem).


Mogę właściwie powiedzieć jeszcze dwie rzeczy. Po pierwsze, że po takim owocu inna kolacja nie jest już potrzebna, bo się człowiek jest w stanie najeść. A po drugie, że myślę iż nie było to moje ostatnie spotkanie z tym chińskim owocem :-)


 


PS1> Jeśli znacie jakieś owoce, których moge nie znać ja, a są warte spróbowania - PISZCIE komentarze :-)


PS2> Postanowiłem zebrać wszystkie owocowe notki w jeden nowy dział "owocowa encyklopedia", i kto wie może kiedyś powstanie z tego coś fajnego :-)


Pomelo

Brak komentarzy: