Tym razem jestem w głębokim szoku :-D Mój kierowca okazał się jednak człowiekiem "z honorem" i pojawił się dziesięć minut przed czasem, a do tego dojechaliśmy do Bombaju w ciągu niecałych dwóch godzin (kolejny rekord pobity!! :-) Oczywiście możliwe to było tylko dlatego, że ulice Bombaju były kompletnie puste, ale mimo wszystko jestem pełen podziwu.
Oczywiście cała sytuacja spowodowała przesunięcia w moim grafiku i musiałem spędzić na lotnisku trochę więcej czasu, ale kto by się tym przejmował. Grunt, że byłem już na lotnisku.
Zrobiłem się jednak lekko głodny i postanowiłem sobie kupić jakąś kanapkę. Więcej tego błędu nie zrobię... nie okazały się bynajmniej złe w smaku, ani nie miałem po nich żadnych problemów żołądkowych, ale gdy usłyszałem ile mam zapłacić to byłem w ciężkim szoku :-) Za taką sumę (Rs550/~40zł) to ja mogę iść w hotelu na pełną kolację, a nie kupić dwie małe kanapki z kurczakiem ;-) Nawet we Frankfurcie na lotnisku płacę trochę ponad połowę tego i mam dodatkowo talerz frytek i sok do picia :-P
Muszę przyznać, że oba loty (Bombaj-Dubaj, Dubaj-Monachium) były bardzo przyjemne i nawet zrobiłem kilka zdjęć oraz filmik statku usypującego kolejną piaskową wyspę Emiratów. I po raz kolejny powtórzę - jeśli możecie wybierać to bierzcie linie arabskie, bo maja najlepszy serwis :-P
Do Monachium dotarłem lekko spóźniony, dlatego bardzo się cieszę, że miałem zarezerwowany hotel i nie musiałem biec do drugiego terminalu (kto wie czy w ogóle bym zdążył na ten LOT... ;-) Hotel jest na samym lotnisku, więc spokojnie sobie do niego piechotką przeszedłem, a po wejściu do pokoju i szybkim prysznicu po prostu padłem. Niestety chyba ciągle mnie reisefieber trzymało, bo budziłem się co pół godziny i w końcu o godzinie czwartej rano obudziłem się na dobre. Mój umysł wciąż był przestawiony na czas indyjski - GMT+5,5 - więc była to już dla mnie całkiem późna pora ;-) i umysł domagał się pozycji pionowej. Cóż było zrobić, umyłem się, ubrałem i poszedłem do terminalu, żeby tam poczekać.
Jeśli obserwujecie od pewnego czasu moją stronkę to wiecie zapewne, że ginięcie mojego bagażu jest na porządku dziennym :-) Tym razem jednak wszystko było jak trzeba. Co więcej widziałem nawet jak mój plecak pakowany jest na pokład samolotu :-D
![]() |
| 2008-02-05 Dubaj w drodze do domu |


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz