poniedziałek, 25 lutego 2008

Tydzień pracy

Ten tydzień był masakryczny. Praca przez okrągłe siedem dni, a od samego przyjazdu to już osiem w rzędzie. Sam nie wiem ile kilometrów zrobiłem biegając wokół linii produkcyjnych. W tę i z powrotem. Od jednej strony zawieszki ścian bocznych do drugiej. Sprawdzając czy chwytaki łapią jak trzeba. Włażąc po drabinie na podest i dociskając części do robota... Jestem zmęczony i dziś sobie robię wolne. Zresztą napięcie opadło na najbliższy tydzień, a do tego przyjeżdża reszta, więc nie będzie aż takiego biegania...


Dzień totalnego lenia dziś mam. Odsypiam przede wszystkim niedospanie jeszcze od podróży, którego nie było kiedy odrobić. Przynajmniej do zmiany czasu się już przyzwyczaiłem i chodzę spać w okolicach północy, a nie jak na początku, gdy o trzeciej rano dopiero stawałem się zmęczony.


Cóż idę sobie jeszcze poleżeć... Miłej poniedziałkowej niedzieli wszystkim życzę :-)

Brak komentarzy: