Już dłuższy czas temu stwierdziłem, że odświeżę sobie w pamięci smak żółtego melona i zaraz po tym postanowieniu zakupiłem rzeczony owoc ;-) Niestety musiał on poczekać w lodówce jakiś tydzień, bo jakoś tak stwierdziłem nagle, że jednak nie mam ochoty zjadać go natychmiast... ;-) i wczoraj przyszedł ten dzień.
Jak zwykle najpierw nastąpiły pełne przygotowania (w tym przypadku wyciągnięcie melona z lodówki i sięgnięcie po właściwy nóż ;-) które zostały uzupełnione późniejszą konsumpcją.
Znam kilka osób, które żółtego melona wprost uwielbiają i niczego im nie umniejszając, po raz kolejny stwierdziłem, że to jednak nie jest mój smak... Dla mnie melon smakuje jak żółty, lekko słodki ogórek (zresztą jak się przypatrzycie pestkom w melonie i ogórku zielonym to są one nawet podobne ;-) i myślę, że tak już to pozostanie. Nie chodzi o to, że jak go podadzą gdzieś to nie wezmę do ust, bo jest 'beee', tyle tylko że następnym razem, gdy będę stał w sklepie i zastanawiał się jakie dziś owoce wziąć to po żółtym melonie moje oczy tylko przemkną, by się zatrzymać na czym innym :-)
Mimo wszystko nie żałuję zakupu i konsumpcji. Moja pamięć smaku i wrażeń została odświeżona, a prywatna encyklopedia owoców uzupełniona o kolejną pozycję :-)
Ciekawe jaki owoc będzie kolejny... Na mojej liście na razie czekają:
- liczi (spożywane dość często, ale na razie nie opisane)
- dragon fruit :-)
- awokado
- ...
- Jakieś inne propozycje...?

1 komentarz:
duriana proponuję :))))
Prześlij komentarz