Czas na kolejne owocowe eksperymenty... Tym razem padło na grenadillę (lub granadillę zależnie od pisowni ;-) Wypatrzyłem ją zupełnie przypadkiem w jednym z pobliskich marketów (bez kryptoreklamy ;-) Ot taka sobie żółto-brunatna kulka z długim ogonkiem, coś jak marakasy (taki instrument muzyczny) tylko mniejsze. Znając siebie wiedziałem, że się nie powstrzymam, musiałem tylko wybrać pomiędzy trzema różnymi ciekawie i egzotycznie wyglądającymi owocami (pozostałe to kiwano i karambola wpisane już na listę "do spróbowania" :-) Te inne owoce wyglądały fantazyjniej, więc stwierdziłem, że dziś postawię na prostotę i dlatego też prezentuję Wam właśnie ową chrupiącą galaretkę jaką jest grenadilla :-)
Jak już pisałem grenadilla jest okrąglutka, ale całość jest znacznie ciekawsza niż by się to wydawało na pierwszy rzut oka... W dotyku owoc jest jak dziecięca plastikowa piłeczka, taka pusta w środku :-) Gdy naciśnie się lekko skórkę, ta ugina się dokładnie w taki sam sposób jakbyście ścisnęli dziecięcą piłkę, jakby wewnątrz nie było nic poza powietrzem, a przecież z ciężaru od razu wynika, że coś tam wewnątrz jest...
Po rozkrojeniu sytuacja się wyjaśnia... otóż pod właściwą gumowatą (czy też plastikową) skórką kryje się jakby piankowe, białe wnętrze o grubości ok. 5 mm i to właśnie dzięki niemu po ściśnięciu owocu wydaje się, że jest on pusty.
Wewnątrz owocu można zobaczyć lekko zielonkawy, przezroczysty miąższ i podłużne czarne pestki, które razem tworzą wspomnianą już chrupiąca galaretkę.
Miąższ jest lekko słodki i bardzo delikatny w smaku. Pestki natomiast są lekko twarde, a po chrupiącym zgryzieniu można wyczuć bardzo ciekawy i do niczego mi znanego nie podobny smak. Część pestek ma lekko kwaśny posmak, część natomiast jest bardzo delikatnie gorzka. Całość tworzy jednak bardzo lekką i orzeźwiającą mieszkankę, którą warto spróbować. Być może dodać do lodów czy też drinków.
![]() |
| 2009-03-25 Grenadilla |


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz